piątek, 22 stycznia 2016

Poprawiacze nastroju...

Po calej serii niezbyt optymistycznych tekstow, przyszla pora na cos zgola innego... Otoz nasz maly domek nad jeziorem, w aktualnie mroznej krainie, przezyl pierwszy najazd gosci, a wlasciwie goscia, bardzo wyjatkowego, na ktorego przyjazd liczylam i czekalam od dawna... Ale od poczatku...
Taka ze mnie dziwna istota, ze od tlumu pseudoprzyjaciolek wolalam samotnosc, nie lubilam  zwierzen, wybebeszania z uczuc czy  przezyc... Przyjazn podobnie jak milosc kojarzyla mi sie z czyms wyjatkowym, co nie zdarza sie codzien. Podobno ludzie dobieraja sie w pary na zasadzie podobienstw genetycznych, czy tak jest, tego nie wiem. Wiem natomiast, ze w naszym przypadku byly i iskry i moze cos tam genetycznego, w kazdym razie, obie  wiedzialysmy, ze to wlasnie to...
Przyjazd osoby, ktorej nie widzialam i za ktorej towarzystwem tesknilam od miesiecy byl niczym zastrzyk adrenaliny, dopaminy i witaminy D w jednym. Dzis wiem,ze wlasnie tego mi bylo trzeba, zebym stanela twardo na nogach... Kochana dziekuje, za to, ze po prostu jestes i czasem pozwalasz mi spojrzec na rozne sprawy Twoimi oczami...



Obie lubimy lakocie, a potem spalac kalorie w dosc wysublimowany sposob... a, ze ja lubie sobie czasem poszalec w kuchni, a kazdy powod do zrobienia (i zjedzenia) czegos pysznego jest dobry to zaszalalam z muffinkami, takimi na bogato... z truskawkami, czekolada i polewa ze smietany i bialej czekolady , a co sobie bedziemy zalowac???

Muffinki:

2 szklanki maki
3 jajka
150g rozpuszczonego masla
1 1/2 szklanki mleka
lyzeczka proszku do pieczenia
cukier waniliowy
szczypta soli



Mieszamy osobno skladniki suche i mokre, a potem razem...




Z dodatkami mozna poszalec, pelna dowolnosc. Ja wybralam truskawki, biala i gorzka czekolade...






Pieczemy ok 25 min w temp 180stC





Calkiem sporo tych poprawiaczy nastroju u mnie, ale mieszkajac na peryferiach, nie mam zbyt wielu rozrywek , zatem chcac nie chcac wyzywam sie kulinarnie i eksperymentuje z czym sie tylko da... 






Do zobaczenia nastepnym razem...

wtorek, 12 stycznia 2016

Ciasteczka szczescia...




Nie lubie narzekac, ale ostatnie dni, byc moze przez pogode, byc moze poziom hormonow, tesknote, a moze z miliona jeszcze innych powodow, byly wyjatkowo depresyjne dla calej naszej gromadki...
 Za oknem znowu szaro-buro, zima rozszalala sie nam na calego. Mroz coprawda na chwile odpuscil, ale sniegowa breja wymieszana z blotem i zachmurzonym niebem, tylko poglebia nastroj chlodu i nieprzystepnosci. Pogoda nie sprzyja dobremu samopoczuciu, totez wszyscy mielismy kiepskie nastroje, kazdemu czegos brakuje i chyba kazdy z nas mial inne oczekiwania. Mowi sie, ze wszedzie dobrze gdzie nas nie ma i jest w tym ziarno prawdy...
 Szwecja ma swoje plusy, ale ma tez cala mase minusow. Kojarzy mi sie ostatnio glownie z chlodem, nie tyle przez klimat, co przez ogarniajaca szaruge, depresje i ozieblosc ludzka. Szwedzi w przeciwienstwie do Anglikow nie lubia okazywac sympatii, nawet tej udawanej. Przywyklam i przyznam,  polubilam slowa "How are you?" na kazdym kroku i bardzo mi ich teraz brakuje. Nie ma usmiechnietych kasjerek, nikt nie pyta jak leci... Szwedzi chyba tez nie lubia rozmawiac z obcymi, ani  tymbardziej odpowiadac na usmiechy. W naszej okolicy brakuje rozrywek i to bardzo. Odnosze wrazenie, ze ludzie wolne dni wola spedzac glownie na zakupach w Centrum handlowym albo w Ikei. My natomiast wolimy spacerowac, albo odwiedzac ciekawe miejsca...







Brakuje mi swobody, ktorej  w Anglii nie docenialam bo byla tak oczywista... Nie moge na przyklad w sobotni wieczor wpasc na pomysl napicia sie wina, bo nigdzie go nie kupie. Systembolaget, jedyny sklep, ktory ma koncesje na sprzedaz alkoholu jest wtedy zamkniety... Musze sie przygotowac wczesniej i zaopatrzyc w alkohol na wszelki wypadek w tygodniu. Na szczescie zawsze bylam zapobiegawcza...
 Tym razem weekend zamiast na wycieczki poswiecilismy na dlugie rozmowy o zyciu, naszych oczekiwaniach wzgledem przyszlosci i  najblizszych planach. Dzieciaki poszalaly na sankach, nigdy wczesniej nie mialy okazji wytarzac sie w sniegu, bo w Anglii pada raczej rzadko, nawet jesli spadnie, to topnieje zanim ktokolwiek  zdazy pomyslec o zabawie...
Goraca czekolada i ciasteczka to cos, co zawsze poprawia nastroj i rozgrzewa czlowieka od srodka, a dzieciaki je uwielbiaja.  Dlatego postanowilam poprawic nam humor i zaszalalam robiac kruche ciasteczka. Zadna ze mnie perfekcyjna pani domu, ale od czasu do czasu lubie zaszalec w kuchni. Tym razem najwieksza frajde mialy dzieciaki, a zwlaszcza moj syn...



Kruche ciasteczka:

Kostka masla (200g)
200g cukru pudru(polecam dac mniej)
350g maki
1 jajko
1 zoltko
cukier waniliowy
odrobina soli

Mieszamy skladniki i zawiniete w folie spozywcza odkladamy do zamrazalnika na ok 30min.



schlodzone ciasto walkujemy i wykrawamy ciasteczka





Pieczemy ok 15min w 180stopniach...

Upieczone ciasteczka mozna  polac lukrem, posypac cukrem pudrem, albo jak ja, ozdobic czekolada. 






Ciasteczka wspaniale poprawiaja nastroj, dlatego dzis juz nam lepiej... To byl tylko chwilowy kryzys, oslabienie organizmu, spowodowane przemeczeniem i nadmiarem stresu i  emocji...
Pozdrawiamy serdecznie z naszego domku na koncu swiata :-) :-) :-) 








wtorek, 5 stycznia 2016

Przeminelo z wiatrem, czyli male podsumowanie 2015 roku...



Koniec roku sprzyja przemysleniom, snuciu planow i zalozen na nowy, teoretycznie lepszy rok. Wszyscy robia liste postanowien, ktorych koniec koncow i tak nie udaje sie zrealizowac. W tym roku odpuscilam planowanie i zakladanie czegokolwiek. Zamiast tego postanowilam nie postanawiac i  pojsc na pelen spontan, co ma byc to i tak  przeciez bedzie. Zycie mnie juz tyle razy zaskakiwalo, az zal sie tego pozbawiac.


 Koniec roku to rowniez czas podsumowan.  Dla mnie byl to rok wielkich zmian, przewrotow zyciowych i poczatek wielkiej przygody. Zostawilam za soba przeszlosc z bagazem zyciowych doswiadczen. Spakowawszy plecak najpotrzebniejszych rzeczy,  ruszylam w podroz ku nowemu.  Zamieszkalam w dziwnej zimnej i nieprzystepnej krainie, ktora kiedys mam nadzieje nazwe domem. Nie zawsze bylo kolorowo, czesto dopadala nas szarosc ze wszystkimi swoimi odcieniami, burzac caly porzadek i lad naszych uczuc. Jednak wiecej bylo w nim radosci niz lez, czas mijal  na fantastycznych podrozach, zarowno tych bliskich jak i dalekich,  po ktorych zostalo mnostwo cudownych wspomnien i zdjec.


 Wreszcie, w prezencie swiatecznym, po bardzo dlugim okresie oczekiwania, dostalam Personnumer, co znaczy, ze oficjalnie naleze do populacji Szwecji i moge oficjalnie korzystac z wszelkich praw i przywilejow jak reszta, czyli na przyklad wolno mi zalozyc konto w banku. Dziwne, ale bez PN nie mozna tego zrobic. Nie mozna zrobic niczego, nawet skorzystac z rabatu w sklepie czy odebrac paczki na poczcie, nie mowiac juz o powazniejszych sprawach... Ehh... Takie zasady. Po wolnosci jaka oferuje Anglia, trudno mi do pewnych ograniczen przywyknac, jednak  powoli sie przyzwyczajam i oswajam te nowa rzeczywistosc.  Nie chce narazie wydawac opinii, bo za malo  o Szwecji wiem. W odpowiednim momencie pokusze sie o skromne podsumowanie, ale na to jeszcze zbyt wczesnie. Tymczasem cieszymy sie kazda chwila i korzystamy z dobrodziejstw, jakie oferuje nam okolica, a jest z czego korzystac...
Mieszkanie nabralo juz ksztaltow, mozna powiedziec, ze sie zadomowilismy, wiec niebawem pojawia sie pierwsi goscie... Tak, tak, juz sie nie mozemy doczekac ...
Zostawiam male podsumowanie roku w postaci zdjec, mowia znacznie wiecej niz slowa...


Bath...

Weston-Super-Mare...



Malmö...


Göteborg...


Londyn...

Worcester...


Luton...



Milton Keynes (Tor Daytona)...




Hitchin...

Aldershot...



Milton Keynes (Jezioro Willen) ( post )

 Southend On Sea...




Londyn...




 Canterbury... ( post )




Saint Albans... ( post )



Moje ukochane Margate... ( post )







Bicester Village... ( post )

Bibury...


 Koln...

Praga...




Wadowice...


Krakow...




Lublin...


 Poniatowa...




Rzeczyca...


Grudziadz...

Kazimierz Dolny...






Janowiec...



 Przeprowadzkowo Anglia-Polska-Szwecja...












Falsterbo... ( post )










( post )












 Pozdrowienia z zimnego i zasniezonego Almhult...