poniedziałek, 31 sierpnia 2015

I po co nam to bylo???

Co mysmy najlepszego zrobili... Taka mysl towarzyszyla nam przez pierwsze dni na nowej ziemi, byly wodospady lez, chwile pelne zalu i nostalgii. Zaduma nad tym, co bylo i pewnie juz nigdy nie wroci. Jak byc optymista, kiedy wokol wszystko nowe, nieprzystepne, a my nie mamy prawie nic wlasnego... Kazdy kto chociaz raz sie przeprowadzal, przezywal podobne do naszych rozterki, z wiekszym badz mniejszym natezeniem zalu czy goryczy analizowal wszelkie za i przeciw podjetej wczesniej decyzji... Czasu nie cofniemy, mozemy sie sprobowac przystosowac, albo od razu poddac i wracac tam, skad przyjechalismy. Ale nie, to by bylo zbyt proste. poza tym moja duma by tego nie zniosla. Powiedzialam A, to powiem i B...i chociaz teskno mi do wlasnego M, to zacisne zeby i jakos przez to przebrne. W koncu po kazdej nocy przychodzi dzien...
Po pierwszym zachlysnieciu sie nowosciami, jakie oferuje nam Szwecja, przyszlo nam zderzyc sie z rzeczywistoscia. Wakacje dobiegly konca, wiec trzeba bylo zewrzec szeregi, zeby marzenia staly sie rzeczywistoscia...
Po blisko 40-stopniowym upale w Polsce,  Szwecja przywitala nas temperatura iscie jesienna, bo bagatela az 10 stopniami, taki chlodny prysznic dla orzezwienia, kazdemu dobrze zrobi... Pierwsze dni minely nam na rozpakowywaniu dobytku, poznawaniu okolicy i tybulczych zwyczajow, rejestracji w glownym urzedzie Szwecji, czyli Urzedzie Skarbowym Skatteverket, ktory ma nam nadac numery identyfikacji i ubezpieczenia spolecznego Personnumer. Trzeba tez bylo znalezc dzieciom szkole i przygotowac grunt dla naszego przyszlego, miejmy nadzieje lepszego zycia. nie wiem czy to szwedzki zwyczaj, ale wszystko odbywa sie bardzo powoli, albo po prostu mi sie tak wydaje, bo chcialabym  miec wszystko na juz. Narazie poznaje okolice, szukam swoich miejsc, ciekawych zakatkow, dostarczam coraz to wiecej dokumentow do Skatteverket i czekam z niecierpliwoscia az dzieci w koncu pojda do szkoly...
Zeby nie bylo, ze nam tu tak zle, bo jest fantastycznie, Malmo to duze, wielkokulturowe miasto, nie sposob sie tu nudzic. Zaopatrzeni w JoJo Kort, czyli odpowiednik angielskiej oyster card codziennie ruszamy poznawac cos nowego. Narazie z pewna doza niesmialosci, ale dzieciaki sa zachwycone. Rzucilam im spore wyzwanie, jednak wiem, ze majac siebie ze wszystkim damy rade ;-)






Koniec wakacji nie musi byc smutny jak widac ... Dzieciaki byly zachwycone cala podroza...







Pierwsze kroki w Malmo, jak tylko ogarniemy najistotniejsze kwestie bytowe,postaram sie opisac miasto oraz swoje emocje po przybyciu.  Postaram sie tez pokazac co ciekawego Szwecja ma do zaoferowania swoim mieszkancom i turystom...




Przesylamy pozdrowienia tym, ktorzy twierdzili, ze nie damy rady ... 

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

A mialo byc tak pieknie...

... I nadszedl dzien, tak dlugo przez nas wyczekiwany.  Jak to zwykle bywa w moim przypadku, i tak za wczesnie.  Niby wszystko przemyslane, zaplanowane, a zrobione na wariata. Nie lubie przeprowadzek, cos co z pozoru jest latwe, mnie jakos zawsze przysparza mase problemow i niepotrzebnego stresu. Mialo byc tak pieknie, czyli powoli, bez stresu, na luzie, ale tylko teoretycznie.  Wszystko powinno byc spakowane juz dzien wczesniej, zebysmy mogli ostatnie godziny poswiecic na relax, zebranie mysli, obgadanie biezacych i przyszlych spraw przy dobrym winie. Rzeczywistosc jakims dziwnym zbiegiem okolicznosci, jest zawsze inna od moich wyobrazen i mnie rozczarowuje. Pewnie mozna bylo wszystko jakos lepiej zaplanowac, zorganizowac, dzis zapewne bym tak zrobila. Wyprowadzka z dwojka dzieci to jednak nie lada przedsiewziecie logistyczne.
Cztery dni segregowania, odkladania, przekladania,  ukladania, pakowania. Dwie zarwane noce poswiecone na sprzatanie i wyrzucanie zbednych przedmiotow. Kilka klotni, rozstania, powroty, lzy wscieklosci i wzruszenia. To krotki bilans przeprowadzki. Wszystko, czego nie moglismy zabrac, znalazlo nowy dom, a my w zapakowanym po samiutki dach aucie, ruszamy ku marzeniom.  Jakby ktos sie zastanawial ile mozna spakowac w sedana. Otoz duzo albo i jeszcze wiecej. Nie bylo wyjscia, trzeba bylo upchnac wszystko, co moglo nam pomoc albo byc niezbedne w najblizszej przyszlosci. Thomas jest mistrzem pakowania. Gdyby nie on, pewnie polowy rzeczy bym nie zabrala.
Zegnamy Anglie, ktora moim domem byla przez ostatnich 8 lat i ruszamy szukac szczescia w Szwecji.
Jako, ze juz bedac w drodze, szkoda nie skorzystac i nie zobaczyc czegos nowego, postanawiamy przerobic przeprowadzke na krotka wyprawe po Europie i zobaczyc, a przynajmniej sprobowac odwiedzic kraje, przez ktore bedziemy przejezdzac. Ot taki maly spontan. Zatem czeka nas podroz, ale nie byle jaka, do Szwecji przez Polske ;)
 Czy sie udalo i jak nam sie podobalo napisze nastepnym razem.
 A tymczasem krotki reportaz z akcji "wyprowadzka"...