czwartek, 17 grudnia 2015

Pachnie swietami...

 Od przeprowadzki minely zaledwie  dwa tygodnie, nasz dom powoli staje sie DOMEM.  Puste sciany i podlogi  powoli zapelniaja sie meblami i dodatkami, wszystko nabiera ksztaltow. Uwielbiam ten caly proces tworzenia, meblowania, dekorowania. Nie tworzy sie wtedy tylko wnetrza, ale tez klimat. Zawsze mialam swira, ciagle cos przestawialam, przemalowywalam, przerabialam, zeby bylo bardziej moje, bardziej takie, jak mi akurat pasuje.  Moglabym codziennie  spacerowac po sklepach z wszelkimi dodatkami do dekoracji wnetrz, zawsze  mnie cos zainspiruje albo upoluje cos ciekawego na wyprzedazach. Co prawda na efekt koncowy przyjdzie nam jeszcze poczekac jakis czas, byc moze nigdy to nie nastapi, bo w moim domu ciagle dochodzi do zmian.  To jednak nie wazne. Jestesmy  wreszcie u siebie...



Swieta Bozego Narodzenia zblizaja sie wielkimi krokami... Swieta o jakich marzylam od dawna. Wreszcie bedzie glosno i wesolo. Razem z mama i siostra bedziemy sie krzatac po kuchni jak dawniej, a smiech dzieciakow wypelni wszystkie pomieszczenia... 
W tym okresie najbardziej lubie przygotowania, nic nie sprawia mi takiej frajdy jak wymyslanie ozdob swiatecznych, tworzenie czegos z niczego. Chcac poczuc magie swiat jak najszybciej zabralam sie za dekorowanie domu, kilka galazek swierku, lampki, pare szyszek i swiece i mozna stworzyc cuda. Zadna ze mnie dekoratorka, ale lubie sie raz w roku wyszalec, dajac upust swojej kreatywnosci... 




Lancuch choinkowy DIY, cala rodzina uczestniczyla w procesie jego tworzenia ...






























W mrozne popoludnie nic tak nie integruje i nie uspokaja dzieci jak wspolne dekorowanie pierniczkow...



Na koniec cos dla zmyslow, cudownie pachnace  kosmetyki z Ives Rocher, wanilia, pomarancze, cynamon, nawet pod prysznicem mozna poczuc swieta...



Pozdrawiamy z naszej lodowatej Skandynawii... 


wtorek, 15 grudnia 2015

Kolejna przeprowadzka...

Gdybym mogla wybrac scenariusz zycia idealnego dla mnie, byloby to cos na podobe zycia wloczykija, obiezyswiata, globtrotera czy po prostu wedrowca. Nie mialabym nic przeciwko przemierzaniu calego swiata, nawet gdyby znaczylo to spedzanie kazdego dnia  w innym miejscu. Chyba kazdy czlowiek ma jakiegos bzika, pasje, czy szalenstwo, cos, co napedza, sprawia, ze serce bije mocniej i chetniej wstaje sie  z lozka. Moim paliwem, pasja i sensem zycia sa podroze. Bez zalu wydam na nie kazdy zaoszczedzony grosz.  Zrezygnuje z nowych butow, kiecki, czy torebki, zeby kupic bilet w promocji na upragniony lot w wymarzonym kierunku. Nie mam problemu z przystosowaniem sie nawet do najtrudniejszych warunkow (wbrew pozorom czlowiek to taka sprytna bestia, ktora przystosuje sie do kazdych warunkow, jesli bedzie musiala). Ostatnich kilka miesiecy zylismy niczym rodzina nomadow, bez stalego adresu, z garstka najpotrzebniejszych rzeczy... Niby tam dom nasz, gdzie serce nasze, a moje serce sklada sie z setek kawalkow rozsianych po calym swiecie... ale... teskno nam bylo do swojego skrawka podlogi, gdzie mozemy robic, co chcemy, byc kim chcemy i zyc tak, jak chcemy...


Kazda zmiane majaca wplyw na zycie calej rodziny omawiamy wspolnie, tak bylo i w tym przypadku. Malmo to nie bylo nasze miejsce, ale nie chcielismy poddawac sie zbyt latwo. Zamieszkac mielismy tam, gdzie znajdziemy nowa prace albo mieszkanie, decyzje za nas podjal los. Zbiegiem okolicznosci dostalismy mieszkanie w Almhult. Zatem 1 grudnia zgodnie z ustaleniami spakowalismy swoj dobytek i ruszylismy w kolejna podroz, tym razem do domu.








Almhult to blisko dziesieciotysieczne miasteczko, oddalone ok 140km od Malmo, znane glownie z Ikei. To wlasnie tu w 1958 otwarto pierwszy sklep Ikea.
Nasze osiedle miesci sie na obrzezach Almhult, co prawda wciaz jest terenem budowy, ale juz jest fantastastycznym miejscem,  otoczone lasem, tuz przy jeziorze. Do uzytku oddano raptem 5 budynkow, kolejne sa wykanczane, a w planach jest dosc ambitne przedsiewziecie. Czas pokaze co z tego bedzie.



Dla nas to okres wielkich zmian, dzieje sie tyle, ze nie mam czasu na biezaco uzupelniac wpisow.
Dzieciaki po raz kolejny zmienily szkole, to juz 3 szkola w tym roku. Tez mialy swoj udzial w podejmowaniu decyzji, gdyby nie byly gotowe na zmiane, nie zdecydowalibysmy sie na wyprowadzke z Malmo. W nowej szkole sa kuzyni, wiec bedzie im nieco latwiej sie przystosowac.


Kiedy widze jakie sa szczesliwe majac wokol siebie babcie, ciocie, kuzynow, z ktorymi spedzaja caly wolny czas, utwierdzam sie w przekonaniu, ze podjelam dobra decyzje i ryzyko sie oplacilo. Sama nie czuje sie tu jeszcze jak u siebie, zbyt wiele spraw jest wciaz do zalatwienia, zebym mogla stanac na tej ziemi obiema nogami.
Narazie ciesze sie nowym mieszkaniem, urzadzanie go sprawia mi mega wielka frajde, moge wreszcie zrealizowac swoje zwariowane wnetrzarskie pomysly, a obok domu Ikea z cala masa inspiracji i wyprzedazy.











Pozdrawiamy z naszego malego Almhult'owego podworka ...